26.11.2011 r.:

Dziś koledzy i koleżanki notariusze organizują dzień otwarty. Bezpłatnie udzielają porad w sprawach objętych właścowością notariatu. Warto skorzystać!

15.12.2011 r.

Stawałem przed NSA w sprawie ze skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia (in casu wyroku WSA). Sędziowie ze skłądu orzekającego po blisko 2 godzinnej (sic!) bardzo ciekawej dyskusji odrzucił ten nadzwyczajny środek z braku - zdaniem sądu - nadzwyczajnej przyczyny. Skargę można wnieść jednak ponownie, bo byli tak mili, że poprzestali na odrzuceniu.

3.01.2012 r.

Występowałem przed KIO w przedmiocie odwołania od rozstrzygnięcia przetargu nieograniczonego na usługi świadczone drogą satelitarną. Do sukcesu mojego klienta znakomicie przyczynił się przeciwnik swoim brakiem technicznych argumentów. Cóż, w takich sprawach trzeba prosić o wsparcie kolegów inżynierów.

10.01.2012 r.

Jestem świeżo po kilkudniowym pobycie w Rzymie. Jakoś nie odczuwa się tam kryzysu, wbrew medialnym doniesieniom.

2.02.2012 r.

Razem z Zarządem MPWiK w m. st. Warszawie S.A. uczestniczyłem w miłej uroczystości wręczenia przez Prezydenta RP rozporządzenia w sprawie uznania filtrów warszawskich za Pomnik Historii.

20.02.2012 r.

Na balu mistrzów sportu Warszawy pojawiło się sporo przedstawicieli zawodów prawniczych. Salve Koleżanki i Koledzy!

5.04.2013 r.

„Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy.” Alexis de Tocqueville

Ostatnie wydarzenia wokół Cypru wymagają kilku zdań komentarza, niekoniecznie na tematy ściśle prawnicze, te bowiem są w tym przypadku wtórne. 

 Instrumenty finansowe o charakterze spekulacyjnym umożliwiają tworzenie „baniek”, na których niektóre banki i inne instytucje finansowe potrafią dobrze zarabiać, ale towarzyszy temu narastające ryzyko. Kiedy to się dzieje, następuje… żądanie upaństwowienia długów. Firmy i ich szefowie, którzy do niedawna głosili pochwałę niczym nieskrępowanego rynku, którego niewidzialna ręka miałaby posiąść zdolność pełnej samoregulacji skomplikowanych procesów gospodarczych i społecznych, domagają się, aby zaciągnięte zobowiązania pokrywały państwa ze środków publicznych. Nieważne, czy to w Stanach Zjednoczonych, w Hiszpanii, Grecji, obecnie na słonecznym Cyprze czy 12 lat temu w dalekiej Argentynie. Za każdym razem ci sami menedżerowie, którzy wcześniej z taką ochotą prywatyzowali zyski, znajdują drogę do rządzących, aby ich przekonać, że straty powinni pokryć obywatele. Niekiedy zresztą bardzo dosłownie poprzez kontrybucję nałożoną na ich oszczędności. Kiedy w dobie największego kryzysu finansowego ówczesne władze argentyńskie po prostu skonfiskowały oszczędności obywateli, w Europie pojawiały się głosy: u nas to niemożliwe! Rzeczywiście? Minęło kilkanaście lat i Cypr, będący członkiem UE i strefy euro, właśnie postanowił (częściowo pod naciskiem międzynarodowych instytucji finansowych) poratować swój system bankowy oszczędnościami obywateli. Właściciele depozytów do 100 000 euro mają się złożyć po 6,95%, a wyższych nawet po 9,9%. Pojawiła się także myśl, aby depozytariuszy posiadających poniżej 20 000 euro objąć promocją i zabrać im „tylko” 3%. 

Minęło kilka dni od ogłoszenia tych postanowień i władze Cypru uczyniły krok w tył. Pod wpływem protestów społecznych żaden z posłów nie odważył się zagłosować za rozwiązaniem tak bezrefleksyjnie zaproponowanym przez rząd, a popartym przez międzynarodowe instytucje finansowe. Nie spodziewali się sprzeciwu? A może zapomnieli o temperamencie swoich rodaków?
 
Mijają kolejne dni: Lud powiwatował i pocieszył się z decyzji wsłuchującego się w jego głos parlamentu. Istotniejsze okazuje się to, że cały czas utrzymuje się przymusową przerwę w pracy banków. Tak na wszelki wypadek, żeby komuś nie przyszło do głowy wycofać swoich pieniędzy. Ma to także i ten uboczny efekt, że ludzie odchodzący z niczym spod oddziałów banków (a przez kilkunastodniową chwilę i spod bankomatów) zyskują wyjątkową okazję do refleksji o niepewności spraw ziemskich, na przykład ich pieniędzy wpłaconych do legalnie działających banków. Niewykluczone zresztą, jakkolwiek wypada zastrzec, że obecnie media nie nagłośniły takich zdarzeń, iż ukrytym celem zawieszenia pracy banków było… umożliwienie wytransferowania z nich środków tych, którzy mają naprawdę duże kwoty. W takim przypadku zbiórkę na „ratowanie” systemu bankowego i tak musieliby uczynić ciułacze. Ciekawe, co na te i podobne tematy mają do powiedzenia prezesi cypryjskich banków.
A tym czasem co porabiał rząd cypryjski? Znów swoje! Teraz proponuje opodatkowanie „tylko” depozytów wyższych niż 100 000 euro (ostateczna wysokość kontrybucji wciąż jest nieznana, padają wielkości od 37,5% do 60%). Warto jednak skupić się na uzasadnieniu tego pomysłu. Otóż na Cyprze wiele pieniędzy ulokowali obywatele b. ZSRR, na pewno mafiosi, aferzyści i tym podobni. Nic się więc strasznego nie stanie, jeśli poniosą ciężar na rzecz ratowania gościnnej dla ich pieniędzy wyspy.
To aż niewiarygodne, że w ten oto sposób władze państwowe Cypru z cichą akceptacją  Komisji Europejskiej przyznają: tak, przez kilkadziesiąt lat prowadziliśmy wielką pralnię brudnych pieniędzy. I co nam zrobicie? Gdzie były zarządy banków obowiązane stosować unijne przepisy przeciwdziałające praniu brudnych pieniędzy. Nadzór bankowy mający za zadanie egzekwować je. Wymiar sprawiedliwości, który ma prawny obowiązek ścigać przestępczość, której szczególnie niebezpieczny przejaw według dyrektyw unijnych stanowi pranie brudnych pieniędzy. A wreszcie Unia Europejska, która przyjęła do grona swoich członków – jak się okazuje – państwo utrzymujące się z czerpania korzyści z deponowania w jego systemie bankowym brudnych pieniędzy. …że wszyscy wiedzieli? Tym gorzej, bo nie reagowali.

Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd okrutny i niegodziwy rząd, kiedy zabraknie mu brudnych pieniędzy.